WAKACJE W MAROKU | PODRÓŻ DO AFRYKI
Wakacje w Maroku były już planowane od długiego czasu, ale nigdy nie mogliśmy trafić z terminem wyjazdu. Jednak kiedy nadarzyła się okazja, nie mogliśmy sobie jej odmówić i tak podróż do Afryki stała się faktem. Czek lista przed wylotem zrobiona włącznie ze szczepionkami. Zakupy na całą podróż również – nic tylko jechać.
Zawsze się zastanawiam z żoną czy odpowiednio się spakowaliśmy, jeżeli chodzi o ubrania. Dlaczego? Jechaliśmy w listopadzie, czyli w okresie, gdzie noce potrafią już być bardzo zimne a za dnia bardzo wietrznie. Na szczęście patrząc na temperatury, udało nam się w sam raz spakować. Nadszedł dzień podróży i myśl, że długa droga nas czeka. Sama podróż do Marrakeszu lekko męcząca, ponieważ do Berlina 2 godziny, potem czekanie 4h na lot i sam lot 5 godzin. Długa podróż, ale kiedy wylądowaliśmy w nocy z lekkim opóźnieniem na dzień dobry zachwyt ich przepięknym lotniskiem. Na parkingu czekał na nas kierowca i zawiózł nas do naszego Riadu Sun Of Kech w Medynie.
ZACHWYT NAD ARCHITEKTURĄ
Pierwsze dni w Marrakeszu przebiegały trochę nie spokojnie. Już pierwszej nocy o 5 rano obudził nas dziwny dźwięk dochodzący z lokalnych megafonów. Zapomnieliśmy, że jesteśmy w kraju muzułmańskim i tu modlitwa o godzinach porannych jest normalnością. To oczywiście nasze zapominalstwo, ale potem już się przyzwyczailiśmy. Zaraz po każdym śniadaniu ruszaliśmy w miasto i szukaliśmy atrakcji, które były polecane na różnych stronach w internecie oraz przez samego bossa Riadu.
W 11 dni, które byliśmy w Maroko, zobaczyliśmy praktycznie wszystko, co jest możliwe, jeżeli chodzi o atrakcje polecane w internecie, ale my polecimy, to co jest warte uwagi.
- Pałac El-Bahia – rozbudowany i bardzo piękny, szkoda, że byliśmy w nim tak krótko ! Piękne zdobienia w każdym zakamarku, ciekawe ogrody oraz fontanny – jest co oglądać oraz gdzie odpocząć ponieważ jest to miejsce w centrum Medyny, ale zdala od hałasu samochodów oraz natarczywych ludzi.
- Bab Agnau – brama i najstarszy element fortyfikacji zaraz obok Grobowców Sadytów
- Plac Dżemaa el-Fna – trudno o nim nie wspomnieć, ponieważ to główne miejsce spotkań w Marrakeszu jednak ma pełno wad. Głośno, otępiałe zwierzęta, naciąganie czy zaczepiający ludzie. Fajny widok jest na ten plac z tarasu w kawiarni Cafe De France. Widać z niego jak olbrzymi jest ten plac i jak dużo na nim się dzieje. Wieczorem cały plac zmienia się w jeden wielki street food. Spróbowaliśmy i my, ale potem lekko żałowaliśmy, ponieważ struliśmy się.
- Meczet Kutubijja – dobry punkt orientacyjny, ponieważ stanowi centrum Medyny najważniejszym zabytkiem w Marrakeszu. Turyści oraz niewierni mogą oglądać go tylko z zewnątrz.
- Pałac El-Badi – Wielka fortyfikacja 500 metrów na południe od placy Dżemaa el-Fna. W dosłownym tłumaczeniu znaczy nieporównywalna budowla czyli nazwa sama mówi o wartości tego obietku. Co ciekawe na murach pałacu osiedlają się nasze Polskie bociany co jest warte uwagi. Mają tam swoje gniazda i zimują mniej więcej do marca.
- Ogrody – jest ich sporo w całym Marrakeszu i chyba widzieliśmy wszystkie najważniejsze. La Menara, który na pewno robi fajne wrażenie, gdy pogoda jest przejrzysta i widać w tle góry Atlas. Dodatkowo co warte uwagi w zbiorniku pływają karpie wielkich rozmiarów. W centrum Medyny znajduje się Cyber Parc Arsat Moulay Abdeslam, który jest rzadko wspominany jak atrakcja w przewodnikach. Dodatkowo można zrobić sobie długi spacer przez spory gaj oliwny Oliveraie Bab Jdid, udając się do La Menara, który jest na przeciwko lotniska. Głównym ogrodem jest jednak Majorelle, który jest kilkaset metrów na północ od medyny. Zaprojektował go słynny projektant mody Yves Saint Laurent, który również przez wiele lat miał tam swoją posiadłość. Drugim zachwycającym ogrodem jest Le Jardin Secret, który mieści się dosłownie w centrum Medyny. Nie trzeba go zbytnio opisywać – zobaczcie na zdjęciach.
- Suki – place handlowe oraz inne uliczki, gdzie można zrobić ciekawe zakupy. Rada dla wszystkich – targujcie ile się da bo można nieźle przepłacić. Można też pójść gdzieś kawałek po za Medynę i znajdziecie te same produkty o połowę taniej a i tak jeszcze będziecie mogli się targować.
KRAJ PRZYPRAW ORAZ MAGICZNYCH KOLORÓW
Powiedzieliśmy Wam już o architekturze w Marrakeszu, ale to przecież nie wszystko. Maroko jest przepełniony kolorami. Od mocnej czerwieni i pomarańczy do kontrastowej zieleni oraz odcieni niebieskiego. Świat zapachów, świat kolorów. Na popularnych sukach kupicie od groma przypraw, o których możecie pomarzyć w Polsce, że dostaniecie je od ręki. Przykładowo szafran, który jest najdroższą przyprawą na świecie, tam jest dostępny od ręki.
Możecie również zakupić herbaty o różnych smakach. To, co jednak mi najbardziej przypadło do gustu to Ich mieszanka przypraw stosowana do mięsa drobiowego oraz wołowego o nazwie Ras El Hanout. Jest to mix 35 różnych przypraw, szczególnie używana do robienia mięsa w tazinie. Z rzeczy, które są warte kupienia to prawdziwy, krystaliczny eukaliptus, kostki zapachowe do szafy czy Ras El Hanout.
Jakby tego było mało Maroko rękodziełem stoi. Od ręcznie robionych kapci, dywanów, pięknych obrazów, zdobionej biżuterii czy pięknych ubrań. Sami się skusiliśmy na tego typu zakupy, ponieważ na próżno szukać u nas niektórych rzeczy. Wróciliśmy z piętnastoma szalami z kaszmiru, dywanem do łazienki czy srebrnym naszyjnikiem i to wszystko wcale nie kosztowało majątku.
BERBER CZYLI PRAWDZIWE RĘKODZIEŁO W GÓRACH ATLAS
W górskich wioskach niedaleko pasma Atlas swoje wyroby produkują najlepsi berberowie. Na taką wycieczkę takich pracowni udaliśmy się z kierowcą przewodnikiem. Byliśmy lekko zszokowani jak wygląda proces produkcji dywanu, ponieważ nie jest to robione maszynowo jak w większości tego typu wyrobów. Tak samo, jeżeli chodzi o ich wyroby ceramiczne. Piękne, zdobione miski, talerze czy właśnie kultowe taziny. Jako ciekawostka-jedna osoba potrzebuje, na zrobienie tazina tylko 3 minuty co dla mnie jest rekordem świata.
Kawałek dalej pojechaliśmy do kolejnej wioski, w której produkowali olejek arganowy oraz różne kremy z jego dodatkiem. W centrum Marrakeszu każdy sprzedawca chwali się certyfikatem odnośnie do oryginalności produktu. Guzik prawda ! W całym mieście jest jedynie kilka sklepów z oryginalnym olejkiem arganowym, a praktycznie co drugi sklep go sprzedaje. Oryginalny wyrób kupicie jedynie w dolnych partiach gór Atlas. Blisko tych wiosek jest również popularny wodospad, nad którym często można spotkać małpy. Jednak tego dnia padał mocny deszcz i było niebezpiecznie na szlaku. Szkoda, ale nie będziemy życia narażać, aby zobaczyć małpy czy wodospad.
MARRAKESZ KONTRA ESSAOUIRA
Całe 11 dni głównie spędziliśmy w mieście Marrakesz, ale chcieliśmy zobaczyć jeszcze jakieś nadmorskie miasto. Padło na miasto Essaouira. Jest to miasto położone nad Oceanem Atlantyckim niecałe 200 km od Marrakeszu. Kolorem przewodnim miasta jest zdecydowanie niebieski. Znajdziecie go na każdym kroku. Łódki, drzwi, donice, ubrania, okna, samochody, rowery, parasole. ściany. Wszystko się kręci wokół tego koloru, ale jest to bardzo przyjemne dla oka. Jakie dziwne było zderzenie z rzeczywistością, gdzie ludzie prowadzili spokojne życie, nie zaczepiali nas a dodatkowo byli jeszcze bardziej uprzejmi niż w Marrakeszu. Co warto zobaczyć w Essaouira?
Zdecydowanie stare miasto. Jest podobne do Medyny w Marrakeszu, jednak jest zdecydowanie mniejsze. Warto tam jednak pójść nawet na zakupy, bo kupidzie te same rzeczy co w Marrakeszu nawet o połowę tańsze. Dla przykładu gram krystalicznego eukaliptusa kosztował 20 Dirhamów w Marrakeszu a w Essaouira jedynie 8 Dirhamów. Przebitka niesamowita, ale tak jest w najpopularniejszych miejscach i, mimo że nas ostrzegano to i tak daliśmy się złapać w wir zakupów.
Wartym odwiedzenia jest również port rybacki, który jest obok starej części miasta Essaouira. Port niby taki sam jak wszędzie, a jednak miał swój klimat. W samym porcie można było kupić świeże ryby oraz owoce morza a po południu spokojnie wraz z mieszkańcami grillować zakupiony towar. Szkoda, że dzień był krótki, bo naprawdę zostalibyśmy w tym mieście na kilka dni.
CZY WAKACJE W MAROKU SĄ BEZPIECZNE?
Wakacje w Maroku dobiegały końca i zbliżał się czas naszego powrotu do Szczecina. Zawsze po takich wakacjach chętnie opowiada się znajomym, jak to było w danym kraju – taka mała relacja z podróży, aby sami złapali bakcyla i może pojadą na wakacje do Maroka lub w inne miejsce na ziemi. Jako facet mogę powiedzieć, że ja bym chętnie wrócił do Maroka, aby zrobić jeszcze więcej zdjęć fotografii ulicznej czy zasmakować tazina. Moja żona ma jednak odmienne zdanie. Ona była zniesmaczona zaczepianiem ludzi, natręctwem, ich spojrzeniami czy zwyczajnie momentami brakiem poszanowania dla siebie, turystów czy nawet zwierząt. Niestety było to nagminne i szczególnie nieszanowanie zwierząt było dla mnie nie do zaakceptowania.
Poza minusami jednak było też od groma plusów, które napisaliśmy wcześniej. Z takich sytuacji to można jeszcze napisać, że spotkaliśmy się ze znajomymi z okolic Katowic oraz ze Szczecina. Jedziesz 3600 km, tylko aby napić się kawy, bo za daleko masz szczególnie na miejscu, aby się spotkać. Także takich sytuacji Wam wszystkim życzymy a czy Wy chcecie polecieć na wakacje do Maroka, musicie sami zdecydować. My polecać nie będziemy, ale odradzać również nie.
Jeżeli chcecie zobaczyć mój inny wakacyjny wpis kliknijcie —-> Tu
Feria barw, egzotyka i świetnie ułożone przepyślane kadry. LUBIE TO! 😉
Fajnie bo niebanalnie. Podoba mi sie gra kolorem.
Dobrze wykorzystany wyjazd. Świetna zabawa kolorem, fakturą i kadrem.
Kocham Maroko za kolory i przepyszną kuchnię. Czytając Twój wpis aż zatęskniłam za tym miejscem 🙂
Przydałoby się trochę takich kolorów w naszym klimacie. Ciekawe kadry, dobra odskocznia od ślubów, widzę tu dużo relaksu i zabawy. Podróż świetnie podsumowana.
Ale pięknie! Boskie miejsce, fantastyczny fotograf, więc i zdjęcia ekstra klasa!
Zazdrość – taka pozytywna – ale jednak zazdrość !!! Super wypad i dobre foty !
Piękne zdjęcia. Fotografie wręcz zapierają dech w piersiach. Istne cudo, no i to niesamowite miejsce! Wow!
Pięknie tam jest. Musimy namówic kogoś na sesje. Zdjęcia rewelacja